piątek, 30 grudnia 2011

Z glana w nowy rok

Rok temu w ramach noworocznych postanowień zobowiązałam się... niczego sobie nie postanawiać. Miało to trochę sensu. Nigdy nie udało mi się zrealizować planów zrobionych pod koniec roku, na następna 365 dni. Miałam dość własnej niekonsekwencji, lenistwa i słomianego zapału.

W tym roku jednak przygotowałam listę. Są to w dużej mierze rzeczy, które tak czy siak muszę zrobić (napisać magisterkę, znaleźć pracę), kilka takich które chcę zrobić od dawna (schudnąć, wyprowadzić się od rodziców, zdać prawko) i parę kontynuacji (nauka fińskiego, dbanie o rzęsy). Reszta to składanka marzeń i poprawieniu kondycji, doskonaleniu angielskiego, rozwoju kulturalnym oraz kilku widzimisię. Będę od czasu do czasu na nią zaglądać i patrzeć, czy truchtam w dobrym kierunku.

Jeśli ktoś miałby ochotę zobaczyć, co sobie tam ubzdurałam, lisa będzie wisieć i kwitnąć bujnym kwieciem w zakładce "2012".

Ponieważ jutro będę się przygotowywać na sylwestrową imprezę, a potem pić,  nie będę miała czasu, na wrzucanie żadnych notek. Dlatego już teraz życzę wszystkim, którzy przypadkiem na to trafią, udanej sylwestrowej zabawy i dużo sił i optymizmu w następnym roku :)

2 komentarze:

  1. Wow, ambitne postanowienia ;) Oby udalo sie to wszystko zrealizowac. Ja na razie nie mam zadnych :D

    OdpowiedzUsuń
  2. postanowić to ja sobie mogę nawet wyhodować ogon - zobaczymy jak będzie z realizacją :D

    OdpowiedzUsuń