poniedziałek, 30 stycznia 2012

Dużo bym chciała…

Sesja, nauka, egzaminy, kolokwia, zaliczenia, eseje, magisterka i inne przyjemności. Utonęłam i bardzo powoli brnę w kierunku powierzchni. Nadal jestem dalej niż bliżej, ale walczę. Bo wyjścia specjalnie nie mam.
Tymczasem po głowie namiętnie tłucze mi się wszystko to, co po sesji chciałabym zrobić i odciąga mnie od nauki. A chciałabym dużo. Wyjechać na dwa dni do zakopanego w celu pojeżdżenia na desce, przeczytać kilka książek, pójść na koncert Hey, jeśli mojej przyjaciółce uda się załatwić bilety, upiec w końcu muffinki, zrobić pełnoziarnistą tortillę z kurczakiem, pójść kilka razy na basen i zapisać się na sekcje tenisa ziemnego.
Ten tenis ziemny wpadł mi do łba nagle i przypadkiem, więc, oczywiście, jestem do tej myśli szalenie przywiązana. Już widzę siebie wymachującą rakietą i posyłającą serwisy, z których odebraniem problemy miałby nawet Federer. Niesamowita będę po prostu, Nadal będzie chciał mnie za sparing-partnera, a świat tenisa legnie u mych stóp! Tylko niech ja zliczę tę sesję najpierw…

Piosenka na dziś ( z mej młodości):


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz